Depresja to nie moda!

22 lutego 2023

Czy depresja to moda?

Publikujemy opinię psychiatry Salve, dr n. med. Katarzyny Antczak-Domagały na temat głośnej i kontrowersyjnej wypowiedzi jakoby depresja była swego rodzaju modą.

Przeczytałam jeden z felietonów znanej polskiej filozof na temat depresji i jako lekarz przyjmujący pacjentów borykających się tą chorobą czuję się w obowiązku zareagować w ich imieniu i w imieniu obecnego stanu nauki w tej kwestii. Przeżyłam szok czytając wypowiedź Pani filozof i wciąż nie mogę uwierzyć w to, że ignorancja i brak odpowiedzialność za własne słowa może dotyczyć osób uznawanych za autorytety.

Nie rozumie, jak można napisać, że istnieje moda na tak poważną chorobę jaką jest depresja? Że jest grzechem lenistwa? Osoba, która wypowiada się w taki sposób, nigdy zapewne osobiście, jak i wśród bliskich nie spotkała się z tym problemem. Depresja to choroba duszy, która człowieka niszczy od środka tak bardzo, że aż boli ciało.

Osobista impresja Pani filozof jest okrutnie krzywdząca dla osób cierpiących z powodu depresji, jakichkolwiek innych zaburzeń, czy chorób psychicznych. Osoba, która nie jest specjalistą w danej dziedzinie nie powinna się wypowiadać publicznie na tematy tak ważne, skomplikowane i dotyczące także wielu pacjentów. Szkoda, że Pani filozof nie zamilkła. Skorzystała z formuły „Nie znam się, ale się wypowiem…”.

Według Pani filozof bycie nowoczesnym, to bycie chorym na depresję. Idąc tym tropem, za chwilę usłyszymy, że jest się „trendy”, kiedy ma się stwardnienie rozsiane albo przebyło zawał mięśnia sercowego. To okrutne i niesprawiedliwe. Czy ktoś, kto doświadczył takiego cierpienia psychicznego jakie przynosi depresja, przyznałby, że czuje się nowoczesny? Czy raczej oddałby wiele by tej „nowoczesności” nie doświadczyć?
Moda może dotyczyć różnych rzeczy, także zachowań i sposobów życia, ale pisanie o „modzie na depresję” jest po prostu wyrazem ignorancji i kompletnego braku zrozumienia tej choroby i tego, z czym chory musi borykać się każdego dnia.

 

Depresja to nie moda!

Depresja to nie chwilowy smutek, czy przejściowy obniżony nastrój to poważna choroba psychiczna o statusie choroby cywilizacyjnej XXI wieku. Dotyka coraz większej liczby osób i jest obecnie według WHO w czołówce najczęściej występujących chorób obok otyłości i chorób nowotworowych. Depresja dotyczy 350 milionów populacji na świecie. Częstość jej występowania szacuje się na 6-7% populacji ogólnej, a ryzyko jej wystąpienia w ciągu całego życia wynosi 15-18%. W Polsce choruje na depresje około 1 miliona osób. Dwukrotnie częściej zapadają na nią kobiety, najczęściej w wieku 20-40 lat. Przerażająco szybko zwiększa się zachorowalność na depresję u dzieci i młodzieży.

Kto może cierpieć na depresję?

Każdy z nas, także Pani filozof, może na przestrzeni swojego życia zachorować na depresję i nie ma tu znaczenia wykształcenie, czy status ekonomiczno-społeczny. Wśród chorych ze zdiagnozowaną depresją około 10% osób podejmuje próby samobójcze. A znaczna ich część jest wynikiem nie leczonej lub niewłaściwie leczonej depresji.
Koncepcji przyczyn choroby jest wiele i jej podłoże jest wielowymiarowe, jednak mają wspólny mechanizm patofizjologiczny. Są to zaburzenia biochemiczne mózgu na poziomie neuroprzekaźników, przede wszystkim serotoniny, noradrenaliny i dopaminy. Przyczyny można podzielić na endogenne i egzogenne, które są ze sobą powiązane. Wśród endogennych przyczyn depresji, gdzie upatruje się istotę schorzenia, kiedy nie ma uchwytnego mechanizmu spustowego, mamy przede wszystkim rodzinne jej występowanie, czyli tzw. predyspozycje genetyczne. Do egzogennych czynników ryzyka zaliczamy przede wszystkim choroby somatyczne, zaburzenia hormonalne, stosowane leki, czy substancje, które mogą wyprzedzać pojawienie się objawów depresyjnych i nazywane są tzw. czynnikami wyzwalającymi. Wpływają one w sposób pośredni lub bezpośredni na neuroprzekaźnictwo serotoniny, noradrenaliny czy dopaminy w ośrodkowym układzie nerwowych. Mogą one inicjować jak i nasilać zaburzenia psychiczne.
Objawy depresji pojawiają się najczęściej powoli, niepostrzeżenie doprowadzając do upośledzenia codziennego funkcjonowania zarówno w życiu rodzinnym, społecznym, jak i zawodowym.

Depresja-to-nie-moda-Salve-aktualności.webp [186.52 KB]

Czym objawia się depresja?

Ani „grzech lenistwa” ani „spleen” nijak się mają do depresji i nie mają z nią żadnego związku i nigdy nie miały. Są terminami używanymi do określenia tymczasowo odczuwanego smutku, którego każdy w swoim życiu doświadcza w wyniku różnych sytuacji życiowych, czy nawet rozpaczy w wyniku m.in. straty bliskiej osoby, pracy, zdrowia etc. Nie ustępują one samoistnie, kiedy zmienia się sytuacja. Jedynie „melancholia” cytowana przez autorkę według Freuda była historycznym synonimem endogennego pochodzenia choroby jaką jest depresja (depresja melancholiczna). Depresja jest chorobą, gdzie negatywne odczucia utrzymują się długi czas, bez względu na okoliczności.

Osoba z depresją nie potrafi poprawić sobie samopoczucia dotychczas sprawdzonymi sposobami, które zazwyczaj sprawiały przyjemność, ponieważ teraz nic jej tej przyjemności nie daje. Człowiek chory czuje się tak jakby był w czarnej dziurze, bezdennej otchłani, która go pochłania i z której nie może się wydostać….a jego życie i otaczający świat pokrywają się mrokiem. Chory nie widzi rozwiązania, nie dostrzega światełka w tunelu, bo ono jest przyćmione lub już zgasło. Brak sił często sprawia, że chory nie potrafi prosić o pomoc, zapadając się w poczuciu beznadziejności, z pesymistyczną oceną przeszłości, teraźniejszości, przyszłości i własnej osoby. Brak napędu sprawia, że pacjenci nie są w stanie ruszyć się z miejsca, podjąć się wykonania codziennych, zazwyczaj banalnych czynności. Drobne sprawy zaczynają chorego przerastać urastając do rangi gigantycznych problemów, a ich wykonanie staje się w ich odczuciu ponad ich siły.

Najczęściej łóżko lub kanapa przyciągają jak magnes, sprawiają, że trudno z nich wstać. Otoczenie często drażni, a słowa „weź się w garść” doprowadzają do jeszcze większej frustracji i poczucia winy. Chorzy chcieliby móc się „wziąć w garść”, ale nie są w stanie, bo choroba owładnęła ich ciało. Noce przerażają swą długością spowodowana bezsennością, z późnym zasypianiem, wczesnym budzeniem się, czy wybudzaniem się w nocy (hipersomna, czyli nadmierna senność występuje w depresji atypowej), lub natłokiem pojawiających się w głowie negatywnych myśli. Łatwo w takiej sytuacji o lęk, tak często charakterystyczny dla depresji. Często towarzyszy on choremu od momentu otwarcia rano oczu do wieczornego ich zamknięcia, czasami wręcz paraliżując, a czasami doprowadzając do wzmożonej ruchliwości, tzw. niepokoju ruchowego (częste w depresji agitowanej).

Spowolnienie psychoruchowe charakterystyczne dla depresji upośledza prawidłowe myślenie. Powoduje, że podjęcie jakiejkolwiek decyzji jest często niemożliwe lub niewykonalne, przerasta chorego, a zaburzenia koncentracji uwagi i pamięci (najczęściej krótkotrwałej) dają poczucie, jakby traciło się rozum. To z kolei potęguje uczucie smutku i frustracji.
Pojawia się niska samoocena, zaburzone poczucie własnej wartości, poczucie bycia nikim, kimś bezwartościowym. Wszystko, co wcześniej dawało radość przestaje istnieć, znika, umiera. Zostaje pustka, często pustka emocjonalna, jak w depresji anestetycznej. Łzy, które mają oczyszczać dusze, płyną bez powodu i bez końca wpędzają chorego w jeszcze większą bezsilność i uczucie przewlekłego smutku. Każdy kolejny dzień jest psychicznym cierpieniem.

Brak apetytu sprawia, że nawet ulubione danie smakuje jak tektura (zwiększenie apetytu występuje w depresji atypowej). Redukcja masy ciała doprowadza dodatkowo do utraty sił i możliwości działania. Utrata masy ciała o co najmniej 7% jest istotna klinicznie.
Często podstawowe czynności, takie jak mycie, czy ubranie się, zadbanie o siebie, przestają być istotne, przerastają, seks, który był jedną z większych przyjemności staje się ostatnią potrzebą (redukcja lub brak libido).

Choroba zaczyna izolować od otoczenia, od bliskich i społeczeństwa. Coraz częściej doprowadzając do pojawienia się myśli rezygnacyjnych („lepiej gdyby mnie nie było”) czy myśli samobójczych z tendencją do ich realizacji.

W przebiegu depresji nie tylko boli dusza, ale i bywa tak, że boli głównie ciało. Dzieje się tak, kiedy depresja przywdziewa maskę somatyczną (depresja maskowana) i jej pierwszym objawem są zgłaszane przez pacjenta dolegliwości natury organicznej, tj. różnego typu dolegliwości bólowe, objawy neurologiczne, kardiologiczne, czy pochodzące z układu oddechowego.
Osoba w szponach depresji często nie wie, dlaczego tak źle się czuje. Wielu pacjentów mówi, że niczego im w życiu nie brakuje, mają wszystko: szczęśliwą rodzinę, wspaniałą pracę, realizują się zawodowo, mają cudownego partnera, pieniądze, możliwości podróżowania i poznawania świata, realizowania swoich pasji. Często słyszę zwrot ”Mam wszystko, niczego mi nie brakuje, ale nie jestem sobą, nie wiem co się dzieje”.

Niestety chorzy zgłaszają się do specjalisty zbyt późno i jest to dużym problemem. Brak leczenia ma swoje konsekwencje, dlatego wszelkie wypowiedzi podważające depresję, jako poważną chorobę, są wyjątkowo szkodliwe. Nie bez przyczyny od lat autorytety medycyny i zrzeszenia pacjentów starają się zmienić sposób myślenia społeczeństwa o chorobach psychicznych, takich jak depresja. Wszystko po to, aby pacjenci nie zgłaszali się do specjalisty zbyt późno z powodu błędnych przekonań, obaw, dezinformacji, stygmatyzacji związanej z wizytami u psychiatry, czy leczeniem lekami psychotropowymi.